Kochani, sporo się ostatnio podróżowało, tu jakieś forty, jakieś Zegrza, brudna woda i kamienie zamiast plaży, innym razem plaża sopocka i wywracający wiatr raz słońce, raz słońca brak, sporo kilometrów wpływających pozytywnie na samopoczucie.
Zanim jednak wrzucę tu te wszystkie wspaniałe amatorsko uwiecznione wydarzenia pokażę ostatnią, chyba najlepszą w podsumowaniu wycieczkę z cyklu "Jedziemy, jedziemy a tu za 36 km Kazimierz Dolny".
Wycieczka podwójnie miła, gdyż wariacko spontaniczna, z moim nowym obiektem miłości, czyli psem Protem, na podkładzie.
Ciekawa przygoda z niegrzeczną młodzieżą, pyszny placek cygański i urok tamtejszych domków oraz buszowanie po kamieniołomach. Jestem pod wrażeniem każdego detalu, dbałości o wygląd, braku turystycznej tandety w domach oferujących nocleg. Pięknie, spokojnie, w sam raz na jeden dzień :)
Tu pierwsza przerwa w podróży, nie wiem, z jakiego powodu dziwi się Grzyb, jednak on nic nie robi niepotrzebnie.
Prot przyzwyczaja się do obiektywu
Przystanek numer dwa wywołany widokiem starego, rozpadającego się młyna
A te schody to istne ryzyko
Muzyka okolicznościowa :)
Ta baba jaga ma większy piwny brzuszek niż biust, na tym zdjęciu tego niestety nie zobaczycie...
... a na tym trochę - fałda pojawia się z Waszej prawej
Pełne bogactwo, uchwycone zostały kwiaty, gadżety patriotyczne zabawki, samochód ajajaj co tam się dzieje !
Darek się cieszy z nieuwagi Grzyba, na którego zaczaiła się chodnikowa psia kupa
Oto nowy rock'n'rollowy model rodziny - mężczyzna, kobieta i pies
wszyscy wymiatamy
Powrót wzdłuż Wisły
powrót i grzywa Grzyba jak zawsze powiewająca w rytm Smerfnych Hitów :)